Rekord życiowy, wybiegany boso, na dystansie maratońskim (42,195 km) – 3:48:11 h, 10. miejsce w kategorii wiekowej, 35. wśród mężczyzn i 40. w klasyfikacji open. Tak statystycznie można streścić mój udział w Koral Maratonie, odbywającym się podczas Festiwalu Biegowego w Krynicy-Zdroju.
To jednak „tylko” statystyka. Ważna, z sportowego punktu widzenia: kto przed kim, kto za kim, lecz nie obrazuje „ludzkiej” strony rywalizacji i atmosfery biegowych spotkań. Skupmy się, więc teraz na Nich.
Ludzie
Cóż znaczyłyby zawody, gdyby nie Oni: Zawodniczki i Zawodnicy, Kibice, Wolontariusze, Organizatorzy? Na pewno nie byłyby takimi jakimi są, czyli pełnymi spotkań towarzyskich ze Znajomymi, czasem spędzonym z kibicującą Rodziną, areną do dzielenia się swoim doświadczeniem, miejscem, w którym „na żywo” można porozmawiać z Biegaczkami i Biegaczami z „światowego czuba”, okazją, aby poznać „nowe Twarze”.
W tym miejscu dziękuję Każdej Osobie, z którą dane było mi się zobaczyć i zamienić choćby słowo. Nie tylko porozmawiać, lecz także usłyszeć od Ciebie słowa wsparcia, Twój często „niezidentyfikowany” głos na ostatnich metrach przed metą, czy też przybić piątkę na trasie. Nie chcąc pominąć nikogo, nie będę podejmował się próby wymienienia Was Wszystkich. Dlatego, jeśli tylko czytasz niniejszy tekst i czujesz, że właśnie do Ciebie powinny lecieć słowa podziękowania to… na pewno tak jest! 🙂
Debiut przed kamerami… portalu onet.pl
Wraz Elą z przytupem, jako Ambasadorzy Festiwalu Biegowego, rozpoczęliśmy go, od… „wejścia” na żywo w relacji portalu onet.pl. Co konkretnie powiedzieliśmy? Zobacz i posłuchaj poniższego materiału:
Trasa
Wiele by o niej pisać, ale może spróbuję ją określić, jak najkrócej, uzupełniając niniejsze stwierdzenie, grafikami. Oto ona, trasa Koral Maratonu, czyli „falowanie z końcówką ze smakiem”.
Ryzyko czy chłodna kalkulacja?
Odwieczne pytanie, gdy stoisz na starcie „podjąć ryzyko czy też posłuchać „rozumu”? Jest ono tym bardziej trudne w ocenie, gdyż gdy w jednych zawodach, taktyka „pójścia za sercem” może okazać się trafna, w kolejnym wyzwaniu niestety skierować nas „w maliny”.
Tym razem, po kilkuset krokach, postanowiłem wykorzystać początkowy profil trasy do nabrania tempa i utrzymania go jak najdłużej. Pozwoliło mi to „nadrobić” czas, przed tzw. nawrotką, zlokalizowaną na 17. kilometrze, po której trasa prowadziła już prawie cały czas pod górę (tak jakby w pierwszej jej części nie było podbiegów ;)).
Jednakże nie to stanowiło główną motywację mocnego rozpoczęcia maratońskiego zmagania. Jego kwintesencją był ostry kilkukilometrowy podbieg pod, owianą „złą sławą” „Romę”, który po pokonaniu 35. kilometrów „wyciskał” z biegaczy pozostałe pokłady energii. Te zaś musiały jeszcze pozostać na zmierzenie się z „dającym popalić „dwójkom”” (czyt. mięśniom dwugłowym) zbiegiem.
Biegacze robiący niespodzianki
Tym razem podczas zawodów, dzięki Biegaczom (Krzyśkowi Szlósarczykowi, Pawłowi Budzyniowi, Januszowi Bobrkowi), startującym w Koral Maratonie, mogę podzielić się z Wami „materiałami z trasy”, co jak sami wiecie, nie zdarza się często. Rzućcie, więc okiem na przekazane przez Nich wspomnienia, za które serdecznie Każdemu z Nich z osobna dziękuję 😉
Niebezpieczna „Matka Natura”
W ferworze walki, na wspomnianej powyżej „nawrotce”, musiałem „porozmawiać z Matką Naturą”, czyli innymi słowy „wyskoczyć na jedynkę”. Tak zaaferowany znalezieniem osłonionego miejsca, którym okazał się bus stojący na poboczu, wbiegając na trawę poczułem, że coś wbija mi się w śródstopie, niczym „nóż wchodzący w masło”. Chwila niepewności:
Przecież to nie może być koniec zawodów. Bez numerów. To dopiero 17. kilometr. Za bardzo zależy mi na tym starcie, abym teraz musiał go przerwać.
Spojrzenie w dół i co widzę? Stłuczoną butelkę, a dokładniej jej dno z otaczającą go szklaną koroną.
To na szczęście mój pierwszy (i mam nadzieję ostatni) przypadek rozcięcia stopy na zawodach. Było ono na tyle małe i skóra po kilkakrotnym sprawdzeniu, nie rozchodziła się za szeroko (oszacowanie ryzyka niepotrzebnej infekcji), że postanowiłem, pomimo drażniącego delikatnego bólu, kontynuować moje maratońskie wyzwanie.
Oczywiście proszę Was, abyście „nie wieszali psów” na Organizatorze, gdyż ów „przeszkoda” leżała poza trasą, która sama w sobie była bezpieczna przez całe 42,195 km.
Między Nami Ambasadorami
Z racji, pełnienia roli Ambasadora Festiwalu Biegowego, szczególnym wydarzeniem, nie tylko dla mnie, lecz także Pozostałych Ambasadorów, stało się Nasze niedzielne spotkanie, zorganizowane tuż przed zakończeniem trzydniowych zmagań w Krynicy-Zdroju.
Ta coroczna tradycja, dzięki której możemy, bardzo często tylko raz do roku (ze względu na różne miejsca zamieszkania) „spojrzeć sobie osobiście w oczy” i przekuć internetowe znajomości na te realne.
Partnerzy
Dzięki Nim – Partnerom mojej sportowej aktywności i startów, małymi krokami mogę kierować się ku zawodowemu bieganiu i głównemu celowi, czyli otrzymaniu powołania do Reprezentacji Polski w biegu 24-godzinnym.
Tym razem, na trasie Koral Maratonu byli ze mną: Centrum Rehabilitacji Bugaj & Lachowski, Yasumi SPA Nowy Sącz, Trendy Hair Fashion Nowy Sącz, Michael Mountain, Fundacja Festiwal Biegów, Akademia Bosego Wirusa.
Dziękuję Wam serdecznie za wsparcie! Brawa dla Was! 🙂
Dodaj komentarz